W 2010 roku korzystając z uroków pracy na kolei, i przysługujących zniżek, z znajomymi z pracy wybraliśmy się na przejazd pociągami po zachodniej europie.
Naszą przygodę rozpoczęliśmy od pociągu EN Jan Kiepura. Dojechaliśmy nim do niemieckiej Kolonii.
Ponieważ nie mieliśmy dużo czasu na przesiadkę, obeszliśmy okolice dworca, razem z słynną katedrą.
Stąd wyruszyliśmy w dalszą drogę pociągami ICE, osiągając prędkość maksymalną 300km/h do Paryża.
To była moja pierwsza wizyta w Paryżu. Ładne to miasto, ale nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia. Oczywiście, zabytki, architektura zachwycały, jednak oczekiwania były dużo większe. Mimo to, byłem jednak pod wielkim wrażeniem paryżan, którzy mimo wielu stereotypów nie okazali się gburami. Pod warunkiem że nie mówiło się od nich po angielsku ;).
Na pierwszy ogień poszły okolice Sekwany, wraz ze słynną katedrą Notre Dame.
Stąd szybka przejażdżka metrem, w okolice Luwru.
Z Luwru wzdłuż Sekwany, już całkiem niedaleko do najsłynniejszej atrakcji Paryża - wieży Eiffla.
Wracając wieczorem do hotelu, rzuciliśmy ponownie okiem na skąpaną w zachodzącym słońcu katedrę Notre Dame.