poniedziałek, 29 września 2014

Wydminy i okolice

W maju kilka lat temu odwiedziłem Wydminy. Oto kilka zdjęć z okolic.
Pogoda nie rozpieszczała, ale dzięki temu miło się jechało na rowerze. Dodatkowo drogi bardzo przyjemne. Mały ruch, głównie utwardzone i czasami tylko asfaltowe.


Po drodze sporo pozostałości po dawnych czasach. Między innymi po linii kolejowej łączącej Kruklanki z Oleckiem.

Tutaj zbużony most pod Kruklankami. O jego historii można dowiedzieć się więcej tutaj.


Powrót do Wydmin przez Sucholaski, nie był już tak przyjemny. Na większości trasy piach w którym nawet moje szerokie opony zapadały się, uniemożliwiając niemal jazdę.

Wieczór z widokiem na Wydminy.

Wracając do Warszawy, zachaczyliśmy w Ełku o kolejkę wąskotorową. Akurat skończył się przejazd grupy niemickich turystów, i za drobną opłatą udało nam się namówić obłsugę na krótką przejażdżkę z parowozem,

niedziela, 21 września 2014

Beskid Niski rowerowo

Był gorący lipcowy tydzień. Kończył się powoli czwartek, a ja czułem, że usycham w mieście i potrzebuję odskoczni od codzienności. Rok wcześniej miałem swój pierwszy raz. Samotny wyjazd rowerowy w Bieszczady. To wtedy zapałałem miłością do gór. Wcześniej nikt mi tej miłości nie zaszczepił, dlatego przyszła tak późno.
Zastanawiałem się co zrobić z tygodniowym urlopem. Wybór gór nie był jeszcze wtedy oczywisty - ale zatłoczone Tatry ani Sudety mnie nie pociągały. Wybór padł na Beskid Niski.
Ze wschodu na zachód. Od Komańczy po Tarnów.
Nocnym szynobusem z Rzeszowa do Komańczy. Tam zaczęła się moja z Beskidem Niskim przygoda. Pierwszy nocleg - równie magiczny - na polu namiotowym w Jasielu.
Pole namiotowe w Jasielu



Potem przez Jaśliska do Zyndranowej.

Kapliczka na Jaśliskami







Przełęcz Beskid nad Czeremchą





Krótki wypad na Słowację.



Chatka w Zyndranowej


Potem długa droga do magicznej Nieznajowej - miejsca do którego powracam z nieskrywaną przyjemnością oraz dalsze kilometry pedałowania. W górę i w dół.








Mgłby nad Nieznajową














Nigdy - żadne góry, wyższe, piękniejsze, bardziej doceniane w świecie i kraju - nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Nigdzie też nie spotkałem takich ludzi. Spośród niewielu spotkanych - każdy był wyjątkowy i mimo iż od tego lipca minęło już kilka lat. Każdego z napotkanych pamiętam do dzisiaj.