Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bieszczady. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bieszczady. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 listopada 2014

do Łopienki i okolice Rabe

Pogoda już prawie zimowa. Dziś w Warszawie widziałem za oknem, pierwsze nieśmiało spadające z nieba płatki śniegu.
Dlatego też, dziś, w odpoczynku od ciepła Madery, powspominam chłodny dzień w Bieszczadach. Ostatni z naszej (mojej z psem) wędrówki po tych pięknych górach, z przełomu października i listopada.

Przyznam szczerze, że przed wyjazdem w Bieszczady nieco się zasiedziałem. Także po kilku dniach chodzenia po górach, zarówno ja, jak i Gomez byliśmy nieco obolali. Dlatego na ostatni dzień wybór padł na Łopienkę - jako krótki przyjemny spacer oraz Rabe - by napić się mineralnej wody.

Nie wiem dlaczego, ale droga wiodąca do Łopienki bardzo mi się podobała. Stała się moją drugą ulubioną (po drodze do Balnicy) drogą w Bieszczadach.
Po lekkim i przyjemnym kilkukilometrowym spacerze, przede mną, ukazała się dolina Łopienki, z jedną z najbardziej znanych cerkwi w Bieszczadach.




Można było zajrzeć do środka, obejrzeć dokładnie każdy szczegół i nacieszyć się ciszą, gdyż ze względu na pogodę, nie było wielu chętnych na taki spacer.
Pochodziłem potem trochę po dolinie, starając się wyobrazić sobie czasy, gdy była to wieś, tętniąca życiem, pełna domów i ludzi. Chyba przez moment nawet mi się to udało.

 Później, ruszyłem w góre doliny, na jej skraj odwiedzić bazę namiotową AKT Warszawa, o której wiele słyszałem, m.in. od znajomych z pracy którzy udzielają się w klubie.



Z Łopienki, samochodem, pojechałem w stronę Rabe. Tam odbyłem bardzo krótki spacer, do źródła i rezerwatu Gołoborze.
Przez ten niewielki rezerwat poprowadzono ścieżkę dydaktyczną. Jej koniec znajduje się przy wjeździe do kamieniołomu.






Choć od tego wyjazdu minęło zaledwie czterdzieści kilka dni, już tęsknię do polskich gór. Mam nadzieję, że już niedługo zobaczę je ponownie.


poniedziałek, 27 października 2014

na Chryszczatą przez Jeziorka Duszatyńskie

Kolejna bieszczadzka wycieczka. Tym razem celem była Chryszczata i jeziorka Duszatyńskie. Na mapie trochę inny przebieg niż faktycznie się odbył. Z Chryszczatej schodziłem na przełaj do drogi do Mikowa. Wyszedłem na drogę na wyskokości końca torów (które od lat nie istnieją).
Początek trasy to skrzyżowanie i Mikowie. Dalej na północ drogą do Duszatyna, bądź torami kolejki leśnej słabo znaczonym (na mapie brak) czarnym szlakiem. Spacer torami kolejki ma tę zaletę, iż nie trzeba pokonywać brodów, scieżka jest bardzo zarośnięta co utrudnia przejście.



W Duszatynie przy skrzyżowaniu stoi krzyż.
Dalej droga technologiczną przez błoto, po świeżej zrywce drewna. Później szlak obija w lewo na miłą i malowniczą ścieżkę przez las.
Rezerwat wraz z jeziorkami. Więcej o jeziorkach tutaj.





Przed samą Chryszczatą, cmentarz z I wojny światowej.
Sam szczyt mocno zalesiony i mało widokowy. Jest jednak wiata, stół. Można przyjemnie usiąść i odpocząć.

Z Chryszatej nie chciało mi się iść, aż do przełęczy Żebrak i wracać stamtąd kawał drogi asfaltem do Mikowa. Postanowiłem zejść przecinką leśną na skróty odwiedzając po drodze kolejny cmentarz z I wojny światowej. Wszystko było dobrze, dopóki przecinka się nie zgubiła nagle w lesie. Zostałem sam w małym zagajniku z śladem misia na błocie. O szukaniu cmentarza nie było mowy. Lekko spanikowany ruszyłem w dół śpiewając po drodze głupie piosenki.
Nigdy nie zmęczyłem się tak bardzo schodząc. Przedzierałem się przez chaszcze, aż dotarłem do miejsca w którym kończyły kiedyś się tory kolejki.
Stąd już spokojnie w dół asfaltem wróciłęm do punktu wyjścia.




Statystyka jako ciekawostka:
Najniższy punkt: 485 m.n.p.m.
Najwyższy punkt: 997 m.n.p.m.
Przewyższenia: 687 m.
Czas przejścia: 4:49

piątek, 24 października 2014

z Cisnej na Jasło i powrót przez Roztoki Górne

Bieszczadzki urlop i pierwsza porządna wycieczka. Szlakiem czerwonym z Cisnej na początku lekko pod górę. Trochę błota i docieram do pomniku katostrofy śmigłowca.

Dalej szlak przecina drogę leśną i zaczyna mocno piąć się pod górę. Mniej wiecej po 100 metrach przecina się byłe torowisko bieszczadzkiej kolejki leśnej, które biegło kiedyś właśnie tędy a nie doliną.

Pojawiają się pierwsze widoki. Mimo iż świeci słońce jest chłodno.

Buczynowe lasy pięknie się czerwienią. Szczyt Małe Jasło, a przed nim połoniny w wesji mikro.



Dalej już przez karłowatą buczynę szlak prowadzi na Jasło. Sam szczyt nie zapiera dechy w piersiach, ale towarzysząca mu polana sprzyja odpoczynkowi i podziwianiu widoków.
 Widać stąd Połoninę Wetlińską.

Stąd już niedaleko do granicy. Po jej osiągnieciu ruszam na zachód szlakiem granicznym. Po drodze na jednej z polan spotykam paralotniarzy.



Przed samą przełęczą nad Roztokami bardzo strome zejście.
Stąd już cały  czas w dół, asfaltem. W Roztokach widać powracającą powoli zabudowę, w "interesującym" stylu. Tuż za skrzyżowaniem po lewej stronie widać ciężką pracę bobrów.



Idąć w dół mija się kilka ciekawych miejsc. M.in. dobrze widoczne świeże osuwisko oraz kapliczkę. Dochodzac już do skrzyżowania w Majdanie kilka ciekawych domów i przystanek PKS - drewniany.




W ramach ciekawostek statystycznych:
Najwyższy punkt: 1153 m.n.p.m.
Najniższy punkt: 553 m.n.p.m.
Suma przewyższeń: 638 m
Czas przejścia: 7:19 h