Ostatniego dnia w Beskidzie Sądeckim wybraliśmy się na najdłuższy spacer. Z Krynicy Górskiej do Łabowej, przez Jaworzynę Krynicką, Schronisko pod Wierchomlą i Schronisko na Hali Łabowskiej.
Pogoda tego dnia wyjątkowo dopisała. W nocy spadło dużo świeżego śniegu, świeciło piękne słońce. Sama przyjemność chodzić w takiej scenerii. Zejście z Hali Łabowskiej zaliczyliśmy po ciemku. Jednak wcześniejsze widoki zrekompensowały tę drobną niedogodność. Zresztą większość drogi idzie się już asfaltem i to najnudniejszy półtoragodzinny odcinek tego przejścia.
Hale nad Bacówką pod Wierchomlą.
Widok spod bacówki.
Sama bacówka (polecam pierogi)!
Gomez spotkał swoją miłość pod Wierchomlą. Nie chciał w ogóle wracać z powrotem na szlak.
Drzewa uginały się pod świeżym śniegiem.
I jeszcze na koniec, Gomez przed i po spacerze :)
No to dreptalismy w tym roku tymi samymi trasami!
OdpowiedzUsuńBardzo miło.
UsuńFajna trasa. Ostatnio tam łaziłem w latach 90-tych :( Czas wrócić na hale BS ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Warto. Beskid Sądecki może nie jest moim ulubionym Beskidem, jednak mimo to lubię go.
Usuń