Zakopane nie należy do moich ulubionych miejsc. Ostatni raz byłem tam sześć lat temu, w październikowy weekend 2008 roku.
Głównym celem było wtedy, nie oszukujmy się, Krupówki. Dodatkiem była wycieczka na Nosal.
Był to wyjazd który zmienił moje zdanie na temat jesieni, znanej do tej pory jedynie z szarości miasta.
Przepraszam, że tak mało słów dziś. Czasami jednak tak trzeba. Lepiej nic nie napisać, niż napisać za dużo...
 |
Nad zbiornikem na Murowanicy |
 |
Tama w Murowanicy |
 |
W drodze na Nosal |
 |
Widok na zaśnieżone Tatry |
 |
Kolory szokowały intensywnością |
Ale mi wstyd, nie znam Tatr, Zakopanego, i tylko raz byłam nad Morskim Okiem, i pewnie się nie wybiorę, bo tam tak dużo ludzi, a ja bardzo nie lubię tłumów; widoki i kolory obłędne, mówią same za siebie; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW takim razie miło mi, że nie ja jedyny się wstydzę. Za każdym razem gdy rozważam które góry odwiedzić - coś z Tatrami wygrywa. Myślę, że podobnie jak Ty unikam tłumów :)
Usuńa tutaj jak zwykle pięknie i kolorowo ;)
OdpowiedzUsuńŻyczymy Ci Wesołych Świąt, Szczęśliwego Nowego Roku oraz - kolejnych wspaniałych wypraw w 2015 roku ;)
Pozdrawiamy ;)