To nie był łatwy weekend. Prawdę mówiąc było bardzo kiepsko. Niby nic się nie stało, ale jednak. Nieco mnie to wszystko przytłoczyło.
Poszedłem więc wczoraj szukać spokoju i ukojenia w lesie. Ze względu na dość już późną porę, wybór padł na Las Bródnowski. To malutki kompleks leśny do którego mam niecały kwadrans piechotą. Im dalej wchodziłem w las, im bardziej było cicho, znikał hałas pobliskiej ulicy, tym było mi lepiej.
I chociaż problem, pozostał, łatwiej jest mi teraz znieść jego istnienie, a i konieczność jego rozwiązania, nie napawa mnie już takim strachem jak wcześniej.
Będzie dobrze - musi być.
A żeby nie było tak tylko tekstowo i niezbyt wesoło, moje ulubione zdjęcie, które przynosi mi spokój i mogę na nie patrzeć godzinami. Od jakiegoś czasu jest ono tłem na tym blogu.
Las, a zwłaszcza góry i wiatr zawsze pozwalają spojrzeć na życie z właściwej, pełnej dystansu, perspektywy.
OdpowiedzUsuńTak. Niestety, do gór mam daleko - także wystarczyć musiał sam las.
UsuńAle za to wiatru też masz nie mało.
UsuńBędzie dobrze! Najważniejsze, że góry blisko. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńA tak wyglądało, że w tle góry widać ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń