Czasami lubię wybrać się do Krakowa. To duże miasto, jednak tak inne od Warszawy. Staram się nie być w nim typowym turystą. Omijam krakowski rynek szerokim łukiem. Wolę boczne uliczki, Kazimierz, Podgórze, czy Nową Hutę. Lubię snuć się bez celu, zaglądać w szare podwórka, boczne uliczki.
Choć pewnych atrakcji turystycznych nigdy nie odpuszczam. Są nimi m.in. krakowskie zapiekanki na placu Nowym.
Ten weekend bardzo się udał. Spokojnie i bez pośpiechu spędziłem błogo czas. Zdjęć zrobiłem tylko kilka. Nie potrafię robić zdjęć w miastach. Sztuką jest uchwycenie interesującego szczegółu, czegoś co nie rzuca się w oko na pierwszy rzut oka. Niestety - nie potrafię tego.
W ramach obrazowania kilka zdjęć z kościoła Bożego Ciała i widok na Criocotekę.
Kraków to legenda - jest tyle Krakowów ilu ludzi tu było - sam tez zazwyczaj szwendam się po "okolicach" niż po centrum - teraz rzadziej, ale jak moja zona robiła tam aplikację prokuratorską, to odwoziłem ją samochodem a potem miałem bite siedem godzin na łazęgę... piękne czasy.
OdpowiedzUsuń