niedziela, 20 lipca 2014

Niemcowa

Nie tylko dalekie podróże są fajne. Czasami warto, wyrwać się stąd na weekend czy nawet na kilka godzin. Tak też się stało, wybór padł na Beskid Sądecki i "kultowe" (choć nie lubię tego słowa) schronisko na Niemcowej.


Samochód zostawiłem w Rytrze, i stąd niebieskim szlakiem rowerowym długo, mozolnie i powoli wjeżdżałem na Wielkiego Rogacze (1182 m.n.p.m.).

Podróże rowerowe z sakwami mają swoje zalety i wady. Zaletą jest stanowczo wolność. Można być samowystarczalnym i niezależnym od sklepów, noclegów i innych rzeczy. Wadą jest niestety ciężar, który szczególnie w górach ciąży bardzo i wyciska z człowieka ostatnie poty.
Z Wielkiego Rogacza czerwonym szlakiem pojechałem w kierunku Niemcowej.

Szlak był bardzo przyjemny, i mimo iż pieszy, bez większego problemu dał się pokonać ciężkim rowerem z sakwami.
W końcu, moim oczom ukazało się Schronisko pod Niemcową. Z boku rozbiłem namiot, z widokiem na Kosarzyska. Schronisko to jest tak naprawdę chatką studencką, jedną z najstarszych. Zabudowania pochodzą z połowy XX wieku, nie ma w nim prądu, ani bieżącej wody. Jest to niezwykle sympatyczne miejsce, do którego trafiają prawdziwi turyści. Można tutaj naprawdę miło spędzić czas, zregenerować się i naładować akumulatory dobrą energią.



Po intensywnym śnie, śniadaniu, czas było niestety zbierać się z powrotem do domu.
Zaplanowałem zjazd czerwonym szlakiem do Rytra.
Ten szlak był znacznie bardziej widokowy niż niebieski rowerowy, jednak nie chciałbym pokonywać na rowerze pod górę.





W drodze powrotnej, tak jak lubię wybierałem boczne drogi. Zboczyłem nieco z obranego kierunku by zobaczyć Zalipie. Wieś słynącą z malowanych domów. Zwyczaj ozdabiania domów motywami kwiatowymi pochodzi z końca XIX wieku, i dziś można podziwiać ponad 20 malowanych chat.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz