środa, 28 października 2015

Porto Santo

Porto Santo to wyspa należąca do archipelagu Madery. Od Madery właściwej różni się bardzo. To już nie wyspa wiecznej wiosny pełna zieleni i wody, ale sucha i szaro-żółto-pomarańczowa wyspa. Od południowej strony znajduje się słynna 7 kilometrowa piaszczysta plaża, będąca główną atrakcją turystyczną. Od północy zamykają wyspę strome klify.
Będąc na Maderze warto wybrać się na nią na jednodniową wycieczkę. Można to zrobić na dwa sposoby. Samolotem albo promem. Jako, że opcja lotnicza jest dużo droższa wybraliśmy prom. Za bilet w dwie strony z transferem na Porto Santo zapłaciliśmy niecałe €60. To nie mało, ale warto dla samej wycieczki promem, z którego można podziwiać Maderę i Porto Santo. Widoki są niesamowite. Przewoźnikiem na tej trasie jest Porto Santo Line
Prom odpływa z nabrzeża w porcie w centrum Funchal. Idąc do portu ze starej części Funchal warto zatrzymać się przy znanym na całym świecie pomniku Christiana Ronaldo który pochodzi właśnie z Madery.


Z wypływającego promu można podziwiać budzące się do życia Funchal.


Dalej mijamy przylądek z pomnikiem Chrystusa (Christo Rei do Garajau).


Jeszcze kilka minut i można podziwiać słynne lotnisko, a tuż za nim zatokę i miasteczko Machico.

 

Potem mijamy przylądek São Lourenço, i zza niego rozpościera się widok na całą Maderę.



Po półtorej godziny przybywamy do portu na Porto Santo. Oprócz słynnej plaży odwiedzamy dom w którym mieszkał Krzysztof Kolumb oraz katedrę w Vila Baleria.








Ponieważ nie jestem królem plażowania wybraliśmy się na krótką objazdówkę po wyspie. Niektóre z jej szczytów bardzo widocznie przypominają o wulkanicznym pochodzeniu wyspy. Drogi na Porto Santo są w stanie gorszym niż w Czarnogórze :)



Widoki na plażę, port i najwyższy szczyt Porto Santo.





Jak widać po poprzednich zdjęciach pogoda nie rozpieszczała. Padał nawet przez chwilę deszcz. Jednak Porto Santo pożegnało nas pełnym słońcem i uroczym zachodem słońca podziwianym z pokładu Lobo Marinho.






czwartek, 22 października 2015

Kościół p.w. św. Michała Archanioła w Binarowej

Wracając z ostatniego pobytu w Beskidzie Niskim obraliśmy nieco okrężną drogę przez Biecz i dalej bocznymi drogami do Tarnowa. Warto. Tuż za Bieczem w Binarowej znajduje się perełka architektury drewnianej która warto odwiedzić i zobaczyć na własne oczy. Polecam skorzystać z usług przewodnika i poświecić na całość więcej czasu - naprawdę warto. 

Z zewnątrz kościół nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ot kolejny piękny drewniany kościółek. Jednak zaglądając do środka, należy zmienić zdanie. Kościół pochodzi z początków XVI wieku. Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim malowidła ścienne. Warto przyjrzeć się każdemu z nich i odkryć jaką historię opowiadają. Niesamowity i bardzo bogato wykonany ołtarz główny zachwyca precyzją wykonania, a barokowe ołtarze boczne uzupełniają ten piękny obraz. Warto zwrócić uwagę na to, iż w całości są one wykonane z drewna, a jedynie pomalowane tak by sprawiać wrażenie wykonania z marmuru (chodzi głównie o kolumny w ołtarzach).

Od 2003 roku kościół ten został wpisany na światową listę dziedzictwa UNESCO. Świat jednak pędzi do przodu. Ci z Was którzy jeszcze tam nie byli, mogą już teraz obejrzeć cały kościół w google street view. Myślę że skłoni Was to do osobistych odwiedzin tego pięknego miejsca.
Na koniec przypomnę raz jeszcze o Pani Przewodnik. Skorzystajcie - naprawdę warto, nic to nie kosztuje, a pokaże ona Wam rzeczy na które same nie zwrócilibyście uwagi.

poniedziałek, 19 października 2015

Pico Ruivo - czyli wyżej już się nie da

Pico Ruivo to najwyższy szczyt Madery. Mierzy 1862 m.n.p.m. i co ciekawe uznaje się że jest to również jego wysokość względna. Na szczyt ten można dojść z trzech stron:
- od parkingu Achada do Teixeira;
- od przełęczy Ecumenada;
- od szczytu Pico do Aireiro.
Pierwszy szlak jest podobno najłatwiejszy. My wybraliśmy ten trzeci. Samochód zostawiliśmy na parkingu pod szczytem.
Czas przejścia w jedną stronę to około 3 godzin. Warto zaopatrzyć się w jedzenie i sporo picia. Co prawda pod samym Pico Ruivo jest schronisko w którym można coś zakupić, jednak oferta jest bardzo uboga. Jest za to kran z którego za darmo można uzupełnić zapas wody. 





Są i po drodze trzy tunele.






Ze szczytu rozpozcieraja się niesamowite widoki. Pod warunkiem, że nie zasłaniają ich chmury :/





Widok ze szczytu na schronisko. Tam w oddali widać już ocean.



Szlak jest nieźle oznaczony. Trudno się zgubić, a na rozstajach dróg są drogowskazy.


Ścieżka wyglądała tak. Prowadzona zboczem.


Indyk? :)


 
Chmury cały czas nachodziły i schodziły ze szlaku.


Podczas powrotu chmury towarzyszył nam przez większość drogi. Panowała cisza i przez 3 godziny spotkaliśmy tylko 2 grupki turystów którzy wyprzedzili nas :)



Fauna dała się sfotografować :)


Czasem trzeba było iść po schodach.



Niebezpieczne miejsca są zazwyczaj zabezpieczone.


Miejscami było mroczno.


Cała wycieczka zajęła nieco ponad 6 godzin. Moje spalone plecy podpowiadają - stanowczo zabrać coś od słońca!

Pozdrawiam Was jesiennie.